Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
z obolałym zadkiem mandryla.
Nie było dla mnie ważne, z jakim przeciwnikiem mamy się zmierzyć, jakich jest on przekonań, jakiej nacji, jakiej maści, grunt, że Oni Dwaj mnie prowadzili, a ja byłem żołnierzem, nareszcie czymś, o czym marzyłem.
Myśleć żołnierz nie ma obowiązku, ma obowiązek wykonywać rozkazy, dlatego jest to ze wszech miar męskie zajęcie, kobiety ze swoimi kaprysami, spod których wyziera zdrowy rozsądek, zupełnie się do tego nie nadają.
Jeśli polegnę, cóż, koń mnie niesie po zielonym, zielonym błoniu, pod moimi nogami, pod moimi kopytami, jeśli polegnę, choć błonia tu z zielonego linoleum, wszędzie gęste zielone "linobłonie", a zadek niechybnie odpadnie mi
z obolałym zadkiem mandryla.<br>Nie było dla mnie ważne, z jakim przeciwnikiem mamy się zmierzyć, jakich jest on przekonań, jakiej nacji, jakiej maści, grunt, że Oni Dwaj mnie prowadzili, a ja byłem żołnierzem, nareszcie czymś, o czym marzyłem.<br>Myśleć żołnierz nie ma obowiązku, ma obowiązek wykonywać rozkazy, dlatego jest to ze wszech miar męskie zajęcie, kobiety ze swoimi kaprysami, spod których wyziera zdrowy rozsądek, zupełnie się do tego nie nadają.<br>&lt;page nr=124&gt; Jeśli polegnę, cóż, koń mnie niesie po zielonym, zielonym błoniu, pod moimi nogami, pod moimi kopytami, jeśli polegnę, choć błonia tu z zielonego linoleum, wszędzie gęste zielone "&lt;orig&gt;linobłonie&lt;/&gt;", a zadek niechybnie odpadnie mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego