Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
księżyc. I tu Hubert zaczął zdradzać lekki niepokój, który wszelako przechodził niepostrzeżenie w szarym mroku wieczoru.
Było zupełnie cicho, a brzegiem uliczki rosnące matiole, rezedy, nikocjany pachniały z mocą, w tęsknocie za dniem gorącym, w rozkoszy świeżej nocy.
Od wody szedł lekki powiew.
- Jakże jest prześlicznie na świecie - powiedziała matka ze wzruszeniem i ścisnęła rękę Gabi.
- Czy chce mama zobaczyć, ile dziś ususzono moreli? Zabrakło skrzynek - zdławionym głosem wyrzekł Hubert. - Kazałem stolarzowi...
- Mój chłopcze, nie zawracaj mi głowy swoją suszarnią - przerwała matka - taki pachnący wieczór!
W tej chwili rozległ się tętent śpiesznych kroków i z głębi sadu wypadł przerażony stróż, bez kapelusza
księżyc. I tu Hubert zaczął zdradzać lekki niepokój, który wszelako przechodził niepostrzeżenie w szarym mroku wieczoru. <br> Było zupełnie cicho, a brzegiem uliczki rosnące matiole, rezedy, nikocjany pachniały z mocą, w tęsknocie za dniem gorącym, w rozkoszy świeżej nocy.<br>Od wody szedł lekki powiew. <br>- Jakże jest prześlicznie na świecie - powiedziała matka ze wzruszeniem i ścisnęła rękę Gabi. <br> - Czy chce mama zobaczyć, ile dziś ususzono moreli? Zabrakło skrzynek - zdławionym głosem wyrzekł Hubert. - Kazałem stolarzowi...<br>- Mój chłopcze, nie zawracaj mi głowy swoją suszarnią - przerwała matka - taki pachnący wieczór! <br>W tej chwili rozległ się tętent śpiesznych kroków i z głębi sadu wypadł przerażony stróż, bez kapelusza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego