Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
nie chciała, żeby Sabina asystowała przy spotkaniu z córką. Nogi uginały się pod nią, kiedy szła. (Zanadto mnie muzyka wzrusza, nie mam już sił na muzykę - myślała). Zdążyła jeszcze zawrócić Sabinę:
- Nie trzeba, nie trzeba! Ja idę.
Otworzyła - przed drzwiami stał Adam.
- A ty czego tu? - spytała.
Aż głową podrzucił ze zdumieniem, biała broda wysunęła się naprzód.
- Jak to czego? A któż kazał mi natychmiast przychodzić? Czyż to nie ty krzyczałaś na mnie przez telefon?
Nieprzytomnie patrzyła na męża... Raptem roześmiała się, zawstydzona.
- No, czegóż ty zaraz? nie można zażartować? Chodź już, chodź - gamasze gotowe.
Wszedł - przygarbiony, pachnący wodą kolońską, siwy
nie chciała, żeby Sabina asystowała przy spotkaniu z córką. Nogi uginały się pod nią, kiedy szła. (Zanadto mnie muzyka wzrusza, nie mam już sił na muzykę - myślała). Zdążyła jeszcze zawrócić Sabinę: <br>- Nie trzeba, nie trzeba! Ja idę. <br>Otworzyła - przed drzwiami stał Adam. <br>- A ty czego tu? - spytała. <br>Aż głową podrzucił ze zdumieniem, biała broda wysunęła się naprzód. <br>- Jak to czego? A któż kazał mi natychmiast przychodzić? Czyż to nie ty krzyczałaś na mnie przez telefon? <br>Nieprzytomnie patrzyła na męża... Raptem roześmiała się, zawstydzona. <br>- No, czegóż ty zaraz? nie można zażartować? Chodź już, chodź - &lt;orig&gt;gamasze&lt;/&gt; gotowe. <br>Wszedł - przygarbiony, pachnący wodą kolońską, siwy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego