to, że potrafił wyczarowywać takie miejsca. Publiczny basen w nocy, Muzeum Etnograficzne w nocy, zoo w nocy... "W dzień do zoo może przyjść każdy kretyn" - mówił. Nagle buchnęła głośna muzyka. Frik gwałtownie odwrócił głowę. Od strony szatni siedziała upozowana, jak do rodzinnego portretu, grupa golasów: z fajkami i papierosami w zębach, z rękoma skrzyżowanymi na piersiach i opartymi na kolanach, jak na obrazie Weissa "Proletariat".<br>- Miałeś być wsiegda gatow, a dałeś się podejść! - krzyknął Piki. Piki był potężnym tłuściochem mającym wbrew swojej wadze lekkość i wdzięk, co było widać, kiedy tańcząc podchodził teraz do Frika.<br>- Stary Frik! Lotny umysł, twarda dupa