na bruku wynurzył się z Krochmalnej i wolno posuwał przez zaułek, rozkołysany. Zgrzybiała fura obwoziła po mieście swój martwy ładunek. Porządkowy, OD-man z żółtą opaską na rękawie, krzyknął:<br>- Miejsce, nie rozsiadać się na środku ulicy. Miejsce, miejsce robić! - Wóz utknął wśród leżących i natychmiast podniósł się bezładny, paniczny zgiełk, żebraczy chór wytrwałych skarg.<br><page nr=109> - Gdzie? Po kulasach? Jak jedziesz? - Chwileczkę, niech się najpierw ruszę.<br>- Boże mój, minuty spokoju człowiek nie ma. Ledwo usiadłem, a już!<br>- Puszką go, puszką, starego łobuza ! - Zardzewiała blaszanka ciśnięta słabą ręką frunęła niewysoko, chybiła i wylądowała na wozie obwieszonym nagimi zwłokami. Eliasz stanął bezradny w tłumie. Zamknięty