Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
jasna cholera.
Gdyby Wielki Budda z Kamakury i jeszcze więksi Buddowie z innych świątyń zechcieli nachylić ku mnie swe spiżowe uszy, powiedziałbym bez wahania: Niech będzie zimno, niech będzie mokro, niech będzie mroczno. Ale, wielcy Buddowie, niech będzie cicho. Chociaż na chwilę.
Kiedy myślę o wszystkim, co uczyniono, by ułatwić żeglowanie (radio, autopilot, alarmujący załogę w przypadku zejścia jachtu z trasy alarm kursowy, naciągi hydrauliczne, radionawigacja, silnik spalinowy, wskaźniki kierunku i prędkości wiatrów, widzenie w nocy, czyli radar), nasuwa się straszny, choć zupełnie logiczny wniosek: może najlepiej będzie, jeśli pozostaniemy w domu. Skoro w tak wielu kwestiach zostaliśmy już wyręczeni, to
jasna cholera.<br> Gdyby Wielki Budda z Kamakury i jeszcze więksi Buddowie z innych świątyń zechcieli nachylić ku mnie swe spiżowe uszy, powiedziałbym bez wahania: Niech będzie zimno, niech będzie mokro, niech będzie mroczno. Ale, wielcy Buddowie, niech będzie cicho. Chociaż na chwilę.<br> Kiedy myślę o wszystkim, co uczyniono, by ułatwić żeglowanie (radio, autopilot, alarmujący załogę w przypadku zejścia jachtu z trasy alarm kursowy, naciągi hydrauliczne, radionawigacja, silnik spalinowy, wskaźniki kierunku i prędkości wiatrów, widzenie w nocy, czyli radar), nasuwa się straszny, choć zupełnie logiczny wniosek: może najlepiej będzie, jeśli pozostaniemy w domu. Skoro w tak wielu kwestiach zostaliśmy już wyręczeni, to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego