Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
A ty po co do Warszawy, hę? - zapytał Janka.
- Tak sobie. Zwiedzić, przy okazji może się zahandluje...
- A czym by? Bo, ja widzę, jesteś bez bagażu. A nie
wiesz to, że teraz do stolicy się wozi toboły, a nie z powrotem?
Miasto głoduje, tak jak i my w Krakowie.
Wieczorem, żegnany tkliwie przez krewniaka, wsiadł Janek
do warszawskiego pociągu. "Dobrze się stało - pomyślał - że
go odnalazłem. Gdyby w przyszłości zdarzały mi się wypady do
Warszawy, miałbym na Floriańskiej punkt etapowy".
Monotonny stukot kół o szyny działał usypiająco. Janek,
mimo niesamowitego tłoku, co chwila zapadał w drzemkę.
Wreszcie po dłużącej się podróży
A ty po co do Warszawy, hę? - zapytał Janka.<br> - Tak sobie. Zwiedzić, przy okazji może się zahandluje...<br> - A czym by? Bo, ja widzę, jesteś bez bagażu. A nie<br>wiesz to, że teraz do stolicy się wozi toboły, a nie z powrotem?<br>Miasto głoduje, tak jak i my w Krakowie.<br> Wieczorem, żegnany tkliwie przez krewniaka, wsiadł Janek<br>do warszawskiego pociągu. "Dobrze się stało - pomyślał - że<br>go odnalazłem. Gdyby w przyszłości zdarzały mi się wypady do<br>Warszawy, miałbym na Floriańskiej punkt etapowy".<br> Monotonny stukot kół o szyny działał usypiająco. Janek,<br>mimo niesamowitego tłoku, co chwila zapadał w drzemkę.<br>Wreszcie po dłużącej się podróży
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego