Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
głębi, wyglądający jak zakładka, jak koniuszek języka, którego wystarczy dotknąć, żeby się znów otworzyła.

Blachowski wrócił, powiedział, że bliżej szosy stoi jeszcze jeden fiat i syrenka, ale drzewa zasłaniają tablice i nic nie może odczytać. Postanowiliśmy jednak pójść w kierunku domu. Z daleka widzieliśmy, że obok ziła piętrzą się pryzmy żelastwa, a ludzie, którzy przyjechali niebieską nyską, stawiają ogrodzenie. Któryś z chłopców tam pobiegł. Okazało się, że na miejscu naszego boiska będzie cmentarz. Pomyśleliśmy, że zanim przywiozą pierwszych umarlaków, jeszcze zdążymy sobie pograć.
Siedziałem przed domem, robiło się ciemno. Alojzy, mąż Zosi, do późnych godzin podlewał pomidory i ogórki w szklarniach
głębi, wyglądający jak zakładka, jak koniuszek języka, którego wystarczy dotknąć, żeby się znów otworzyła. <br><br>Blachowski wrócił, powiedział, że bliżej szosy stoi jeszcze jeden fiat i syrenka, ale drzewa zasłaniają tablice i nic nie może odczytać. Postanowiliśmy jednak pójść w kierunku domu. Z daleka widzieliśmy, że obok ziła piętrzą się pryzmy żelastwa, a ludzie, którzy przyjechali niebieską nyską, stawiają ogrodzenie. Któryś z chłopców tam pobiegł. Okazało się, że na miejscu naszego boiska będzie cmentarz. Pomyśleliśmy, że zanim przywiozą pierwszych umarlaków, jeszcze zdążymy sobie pograć. <br>Siedziałem przed domem, robiło się ciemno. Alojzy, mąż Zosi, do późnych godzin podlewał pomidory i ogórki w szklarniach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego