Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
dusił niezliczone ogniska rozsiane po wszystkich członkach, wygładzał zaciśnięte węzły, przebijał wzdęte bąble.
Ciało znalazło nareszcie dla siebie miejsce. Mógł w tej wszechogarniającej słodkości zasnąć prawdziwym, choć wymuszonym snem.

Nie spał długo. Dwie godziny, może trzy. Kiedy otworzył oczy, słońce przesunęło się gdzieś poza taflę okna, skwar na sali nieco zelżał.

Nie było Bartka-Babilona ani Żebujki. Trzech pozostałych współtowarzyszy zajmowały najzupełniej prywatne sprawy. Jeden rozmawiał z kimś szeptem, zakrywając poduszką głowę i modem, drugi, odwrócony tyłem, jadł kawałek chleba, wyciskając nań co chwila jakąś papkę z pstrokatej tuby, opatrzonej napisem: Extra Exquisite Dish. Byli podobni do siebie, starzy, ale o
dusił niezliczone ogniska rozsiane po wszystkich członkach, wygładzał zaciśnięte węzły, przebijał wzdęte bąble.<br>Ciało znalazło nareszcie dla siebie miejsce. Mógł w tej wszechogarniającej słodkości zasnąć prawdziwym, choć wymuszonym snem.<br><br>Nie spał długo. Dwie godziny, może trzy. Kiedy otworzył oczy, słońce przesunęło się gdzieś poza taflę okna, skwar na sali nieco zelżał. <br><br>Nie było Bartka-Babilona ani Żebujki. Trzech pozostałych współtowarzyszy zajmowały najzupełniej prywatne sprawy. Jeden rozmawiał z kimś szeptem, zakrywając poduszką głowę i modem, drugi, odwrócony tyłem, jadł kawałek chleba, wyciskając nań co chwila jakąś papkę z pstrokatej tuby, opatrzonej napisem: Extra Exquisite Dish. Byli podobni do siebie, starzy, ale o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego