To ona znowu w płacz, że mi się nie podoba i jest już za stara na męża. Tłumaczę jak komu dobremu, że nie o to chodzi, że miła z niej dziewczyna, tylko że nie dla mnie. Znaczy, mówi, podobam ci się. Może tak, ale to nie ma nijakiego znaczenia, bo żenić się nie będziemy. A ona, ta Roksana, mówi, że będzie dla mnie bardzo miła, bo umie być miła, posprząta mi, usłuży, i od razu się zaczyna rozbierać. Już myślałem, że to się źle skończy, bo jak do łóżka wlezie, to będzie chciała zostać. W końcu jej mówię, że jej tykać nie