Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 2922
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
mi aparat między nogi, żeby mieć lepsze ujęcie. Woźne wstydziły się pilnować sali, w której siedziałam. W Gdańsku jeden profesor przez te ziemniaki nazwał mnie "swawolny Dyzio".

Bankiet na skwerku
W lipcu zeszłego roku Julita osiem godzin klęczała na trawniku w centrum Gdyni. Na 16 mkw. sadziła tysiąc aksamitek, pelargonii, żeniszków, starców, i sałaty. Ułożyła rośliny w kształt kwiatka - takiego samego jak ten, który narysowała sobie na fartuchu i konewce. Ogródek miał być "odtrutką na złe strony cywilizacji", czyli żeby było ładniej. Najbardziej Julitę ucieszyła gospodyni z pobliskiego kościoła, która przybiegła pomóc jej obrywać zeschnięte kwiaty pelargonii. Poprosiła ogrodniczkę, żeby przed
mi aparat między nogi, żeby mieć lepsze ujęcie. Woźne wstydziły się pilnować sali, w której siedziałam. W Gdańsku jeden profesor przez te ziemniaki nazwał mnie "swawolny Dyzio"&lt;/&gt;.<br><br>&lt;tit1&gt;Bankiet na skwerku&lt;/&gt;<br>W lipcu zeszłego roku Julita osiem godzin klęczała na trawniku w centrum Gdyni. Na 16 mkw. sadziła tysiąc aksamitek, pelargonii, żeniszków, starców, i sałaty. Ułożyła rośliny w kształt kwiatka - takiego samego jak ten, który narysowała sobie na fartuchu i konewce. Ogródek miał być "&lt;q&gt;odtrutką na złe strony cywilizacji&lt;/&gt;", czyli żeby było ładniej. Najbardziej Julitę ucieszyła gospodyni z pobliskiego kościoła, która przybiegła pomóc jej obrywać zeschnięte kwiaty pelargonii. Poprosiła ogrodniczkę, żeby przed
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego