Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 39
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
nie mówiąc o transcendencji. Czy chcieli to wytknąć swym bohaterom realizatorzy?

Niekoniecznie, raczej forma widowiska załamała się pod zbyt dużym ciężarem. W końcówce spektakl siada, traci dynamikę i wyrazistość, a finał z trąbą jerychońską i drabiną do nieba, na którą wejść może jedynie niewinne dziecię, jest obrazkiem z innej, nieco żenującej bajki. Skąd jednak brać metafizykę, gorycz, autoironię w widowisku od początku do końca wciśniętym w poczciwe ramki kabaretowej rewii?

Tu tkwi nieszczęście całego przedsięwzięcia; nie w zmasakrowaniu tekstu i nie w wołającym o pomstę do nieba aktorstwie (czy reżyserowi obdarzonemu tak dobrym słuchem doprawdy nie przeszkadza nieustanne mylenie słów, rymów
nie mówiąc o transcendencji. Czy chcieli to wytknąć swym bohaterom realizatorzy?<br><br>Niekoniecznie, raczej forma widowiska załamała się pod zbyt dużym ciężarem. W końcówce spektakl siada, traci dynamikę i wyrazistość, a finał z trąbą jerychońską i drabiną do nieba, na którą wejść może jedynie niewinne dziecię, jest obrazkiem z innej, nieco żenującej bajki. Skąd jednak brać metafizykę, gorycz, autoironię w widowisku od początku do końca wciśniętym w poczciwe ramki kabaretowej rewii?<br><br>Tu tkwi nieszczęście całego przedsięwzięcia; nie w zmasakrowaniu tekstu i nie w wołającym o pomstę do nieba aktorstwie (czy reżyserowi obdarzonemu tak dobrym słuchem doprawdy nie przeszkadza nieustanne mylenie słów, rymów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego