Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
tak ostro, podenerwowany był.
Olaf począł bronić Klimka:
- Moi drodzy, swoją drogą dużo słuszności było w tym - smarkaczowskim może nieco - wybuchu. Wasza nonszalancja jest rzeczywiście czasem przykra. Zachowujecie się tak, jakbyście osiągnęli już swą klasę. Stańcie się lepiej dobrymi pisarzami niźli materiałem na geniuszów, jakim teraz być chcecie.
Występ Klimka zepsuł humory. Dziadzia wstał i począł się żegnać. Lucjan i Zygmunt też wychodzą. Do widzenia, do jutra, pani Mario. Dziadzia przy drzwiach przeprosił na chwilę Lucjana i coś tam poczęli szeptać z Zygmuntem. Lucjan stał wpatrzony w posadzkę, kiedy niezwykle kształtne łydki nóg kobiecych mignęły mu przed oczyma. Uniósł głowę. Panna
tak ostro, podenerwowany był.<br>Olaf począł bronić Klimka:<br>- Moi drodzy, swoją drogą dużo słuszności było w tym - smarkaczowskim może nieco - wybuchu. Wasza nonszalancja jest rzeczywiście czasem przykra. Zachowujecie się tak, jakbyście osiągnęli już swą klasę. Stańcie się lepiej dobrymi pisarzami niźli materiałem na geniuszów, jakim teraz być chcecie.<br>Występ Klimka zepsuł humory. Dziadzia wstał i począł się żegnać. Lucjan i Zygmunt też wychodzą. Do widzenia, do jutra, pani Mario. Dziadzia przy drzwiach przeprosił na chwilę Lucjana i coś tam poczęli szeptać z Zygmuntem. &lt;page nr=67&gt; Lucjan stał wpatrzony w posadzkę, kiedy niezwykle kształtne łydki nóg kobiecych mignęły mu przed oczyma. Uniósł głowę. Panna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego