książkę jakby od końca, a nie od początku, i to z prawa na lewo, nie odwrotnie...<br>i cyfry nie sprawiały trudności, bo mimo wszystkich różnic przypominały jednak, gdy się im uważniej przyjrzało, te, jakie znaliśmy, słusznie nazywane arabskimi, no i było ich do zapamiętania tylko dziewięć oraz mały rombik zastępujący zero, i natychmiast się ich nauczyliśmy, i recytowaliśmy na wyścigi, głośno i bezbłędnie:<br>- Jek, do, se, czahor, pandż, szesz, haft, hasz, no, de...<br>a poza tym ustawiały się w znanym nam doskonale szyku, z lewa na prawo, inaczej niż litery, ale z alfabetem trudna sprawa i na razie utkwiło nam w