nurek.<br>Był tam ogrzewacz, wytwórnia tlenu<br>I automaty różne z selenu,<br>A więc z nowego zgoła metalu,<br>Który odporny jest w każdym calu<br>Na pył kosmiczny i chłód Księżyca.<br>Prócz tego była długa iglica,<br>Czyli antena, sieć elektryczna,<br>Prysznic i kuchnia automatyczna.<br><br>Gdy pan Soczewka siedział w sputniku,<br>Ludzi się zewsząd zbiegło bez liku,<br>Owację zrobił tłum samorzutnie.<br>Wreszcie mechanik włączył wyrzutnię<br>I sputnik nagle w górę wystrzelił,<br>Smugą skłębioną niebo ubielił,<br>Jeszcze przez chwilę w słońcu się mienił,<br>Aż wkrótce całkiem zniknął w przestrzeni.<br>Mknął pan Soczewka w dal niezmierzoną,<br>Księżyc niebawem w dole zapłonął<br>Chłodnym swym blaskiem, a sputnik