telefonu, wysłaliśmy kasetę. Zobaczył ją choreograf, spodobało mu się i znaleźliśmy się tam. W pierwszym roku grania "Footloose" spektakle były bardzo często, około ośmiu w miesiącu. To bardzo podeszło pod ludzi. Teraz jest jeszcze "Hello, Dolly". Na początku graliśmy to pięć, sześć razy w miesiącu, ale to już zaczyna się zgrywać. "Footloose" idzie już drugi rok, więc trudno wymagać, aby ludzie przyjeżdżali z całego kraju specjalnie do Gliwic. To nie jest w końcu światowa produkcja i Gliwice to nie Warszawa. Ci, który mieli przyjść już przyszli, choć są fanatycy, którzy przychodzą po dziesięć razy. Poważnie... Tacy też się zdarzają.</><br><br><whon>Dlaczego zdecydowałeś