manetkę, aż wreszcie z potwornym chrzęstem zaskoczyła. Zrobiłem jeszcze jedno kółko obok boiska do gry w kwadraty i pomyślałem sobie, znów mocując się z czeską przerzutką o dumnej nazwie Warszawa-Praga-Berlin, że z seksem jest tak jak z tymi rowerami - to nigdy nie będzie doskonałe, zawsze będzie coś tam zgrzytać, pikać i szwankować, ale trzeba się starać, a wtedy wycieczki rowerowe i jazda mają sens. I trzeba to robić pomalutku, spokojnie, w rodzinach, które umówiły się na nierozerwalność, które umówiły się, że będą trenować do skutku.<br>Zachwycony tą metaforą wróciłem do domu, gdzie czekała Małgonia.<br>Kilka lat później polski rynek