odznaczający się jakąś barwą<br>chyba w tych czasach, kiedy jeszcze nie było ani placu Kuglarzy, ani<br>Wieży Lunatyków, rozlewał się po członkach wychudłych, jak atrament do<br>podpisywania wyroków śmierci. Szyję miał cienką i niezmiernie długą, na<br>której końcu zwieszała się bezwładnie i bezsensownie głowa maleńka,<br>łysa, kształtem czaszki świadcząca o zidioceniu przedwczesnym i<br>kompletnym; twarz przecinał nos osadzony niesymetrycznie, zakrzywionym<br>końcem sięgający górnej wargi. Spod płaszcza wyciekały nogi chude,<br>niepotrzebne, okryte spodniami w czarno-białą kratkę.<br> Na nogach dźwigał pantofle, odwieczne jakieś, ponieważ na przyszwach<br>rosły drzewne grzyby. I leżał tak z rozkrzyżowanymi ramionami; w pyle<br>ulicznym; szamotały się palce krótkie