nie słyszeli o jej istnieniu i wskaźniki elektryczne pokazały jak byk, że nic na mnie wrażenia nie robi. Wyszło im, że z początku byłam zdenerwowana, a potem się uspokoiłam. Jasne, że się uspokoiłam, stwierdziwszy, że nic się nie dzieje i żaden prąd przeze mnie nie przelatuje.<br>Wróciliśmy do gabinetu.<br>- Chyba zidiociałeś, mój koteczku - powiedziałam z niesmakiem. - Czy ty w ogóle masz pojęcie, jak ja się śmiertelnie boję prądu elektrycznego? Mogłam od tego zwariować, stracić pamięć i chciałabym wiedzieć, co by ci z tego przyszło.<br>- Liczyłem na twoją zadziwiającą odporność - odparł drwiąco. - A teraz, słodka perełko, liczę na twój rozsądek. Wiesz, gdzie