Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
utkał końce za poły marynarki. Sąsiadka zamiatała chodnik, kwiecisty kitelek wydymał się na niej od tego wiatru, śmieci fruwały.
- Dzień dobry, sąsiadko, szczęść Boże.
- Daj Boże, panie Jankowiak, jak zdróweczko?
- Jako tako, pomaluśku. A mężowi lepiej?
- Nie za bardzo, panie sąsiedzie. Z heksenszusem nie ma żartów. I do tego ta zimna pogoda! Lekarz mu przepisał coś nowego, zaraz idę do apteki. Może pomoże.
- Trzeba próbować. Pani pozdrowi męża.
Dobrze jest mieć sąsiadów. Jest do kogo gębę otworzyć. Porządna kobieta, dużo pomogła w czasie choroby Heli, a i potem jeszcze przychodziła, czasem klusek przyniosła albo pranie wzięła do magla, bo na początku
utkał końce za poły marynarki. Sąsiadka zamiatała chodnik, kwiecisty kitelek wydymał się na niej od tego wiatru, śmieci fruwały.<br>- Dzień dobry, sąsiadko, szczęść Boże.<br>- Daj Boże, panie Jankowiak, jak zdróweczko?<br>- Jako tako, pomaluśku. A mężowi lepiej?<br>- Nie za bardzo, panie sąsiedzie. Z heksenszusem nie ma żartów. I do tego ta zimna pogoda! Lekarz mu przepisał coś nowego, zaraz idę do apteki. Może pomoże.<br>- Trzeba próbować. Pani pozdrowi męża.<br>Dobrze jest mieć sąsiadów. Jest do kogo gębę otworzyć. Porządna kobieta, dużo pomogła w czasie choroby Heli, a i potem jeszcze przychodziła, czasem klusek przyniosła albo pranie wzięła do magla, bo na początku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego