Stałem na pomoście, trzymając się metalowej poręczy i patrzyłem, jak pod deskami miga ziemia wzdłuż torów. Biegła tam wydeptana ścieżka. Zrobiło się cieplej, tylko od lasu wiało chłodem, jakby leżał gdzieniegdzie śnieg. Stałem osłonięty od wiatru i słońca. Mimo przestrogi ojca wychylałem czasem głowę zza wagonu i czułem na twarzy zimny pęd.<br>Kiedy wróciłem, konduktor jeszcze rozmawiał z ojcem.<br>- Za Niemca, panie, wiadomo było, kim kto jest. Czy nie mam racji? Teraz nigdy pan nie wiesz, co drugi <page nr=9> myśli. Na przykład pan i ja: siedzimy, gadamy, ale jeden może się lękać drugiego. Czy nie jest tak?<br>- Racja, racja - potakiwał ojciec.<br>- Nie