Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
aby otworzyć na ścieżaj bramę, używaną rzadko i tylko przy najuroczystszych okazjach.
- Nie trzeba - chrypnął pan Staś. - Powieziemy chłopca do miasta.
- Boże mój kochany, po co do miasta?
- To nie żarty, pani Linsrumowa. Szpital teraz konieczny.
- Matko Boska Ostrobramska, czy nie lepiej w domu? Rosołku nagotuję świeżego i kwas nastawię, ziółka wiszą dobre na strychu.
- Wszystko w nim pewno połamane, pani Linsrumowa, bo spuchł aż strach. Bez doktora nie obejdziemy się.
- Doktory tylko pieniądze z człowieka wyciągną i nic nie pomogą. Ja wiem, jakie to życie w szpitalach. Kogo tam cudza bieda zaboli?
Ale pan Staś skierował już konia w ulicę
aby otworzyć na ścieżaj bramę, używaną rzadko i tylko przy najuroczystszych okazjach.<br>- Nie trzeba - chrypnął pan Staś. - Powieziemy chłopca do miasta.<br>- Boże mój kochany, po co do miasta?<br>- To nie żarty, pani Linsrumowa. Szpital teraz konieczny.<br>- Matko Boska Ostrobramska, czy nie lepiej w domu? Rosołku nagotuję świeżego i kwas nastawię, ziółka wiszą dobre na strychu.<br>- Wszystko w nim pewno połamane, pani Linsrumowa, bo spuchł aż strach. Bez doktora nie obejdziemy się.<br>- Doktory tylko pieniądze z człowieka wyciągną i nic nie pomogą. Ja wiem, jakie to życie w szpitalach. Kogo tam cudza bieda zaboli?<br>Ale pan Staś skierował już konia w ulicę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego