Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
ruchem samochodów. Jest zbyt wąsko, by mogły się minąć dwa samochody. Korzystając z ostatnich promieni słońca schodzimy kilka metrów, by popatrzeć na leżące w dole Sarajewo i otaczające je wzgórza. Izet pokazuje, gdzie są Serbowie. Jest spokojnie, pierwsze strzały usłyszymy dopiero po zmierzchu. Kierowcy przed chwilą dowiedzieli się, że mają zjechać nieznaną sobie górską drogą, w nocy i bez świateł. Wyobrażali to sobie inaczej: jedzie konwój, nawet jeżeli w nocy, to jawnie, na światłach, Serbowie są powiadomieni, w razie kłopotów będzie ochrona UNPROFOR-u. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Hazard, który chyba większości nie pociąga. Żołnierze patrzą na nas niechętnie - to droga
ruchem samochodów. Jest zbyt wąsko, by mogły się minąć dwa samochody. Korzystając z ostatnich promieni słońca schodzimy kilka metrów, by popatrzeć na leżące w dole Sarajewo i otaczające je wzgórza. Izet pokazuje, gdzie są Serbowie. Jest spokojnie, pierwsze strzały usłyszymy dopiero po zmierzchu. Kierowcy przed chwilą dowiedzieli się, że mają zjechać nieznaną sobie górską drogą, w nocy i bez świateł. Wyobrażali to sobie inaczej: jedzie konwój, nawet jeżeli w nocy, to jawnie, na światłach, Serbowie są powiadomieni, w razie kłopotów będzie ochrona UNPROFOR-u. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Hazard, który chyba większości nie pociąga. Żołnierze patrzą na nas niechętnie - to droga
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego