unosząc się lekko na palcach tuż nad mozaikową podłogą sali balowej, wśród kłaniających się posągów i luster odbijających te ukłony. Odczuła tylko lekkie swędzenie wywołane przez lepkość białej zawiesiny pajęczych nici, pozostawionych na ciepłym policzku, nosku i odsłoniętej skroni.<br> Nerwowo przejechała dłonią po twarzy i śniła dalej o sobie w złocistej sukience, baletkach i jedwabnych pończochach, o niewidzialnej orkiestrze, niesłyszalnej muzyce, w której takt wirowała. I chociaż nie słyszała dźwięków, przecież wiedziała, że porusza się dzięki nim, ułożonym we frazy, i wyczuwała melodię, bo w tym wspaniałym, srebrzystym śnie uwierzyła w jej istnienie.<br> Ćmy, które wpadły przez otwarte okno, krążyły po