Niekiedy zastanawiała się, czy nie jest po prostu jej aniołem stróżem, innym razem dopatrywała się w nim diabła. Chociaż bezkształtny, bezosobowy, bezcielesny przypominał jej, a raczej łączył się z zatrzymanymi w pamięci wizjami, szczegółami, obrazami... Po prostu przywoływał, przyzywał z przeszłości. Zarówno zdarzenia, o których chciała zapomnieć, jak i powidoki, złudzenia, omamy, a ona czuła się wobec tych wizji bezradna i bezbronna... Mógł to być groteskowy hrabia, przecinający wąską szpadką linię losu wijącego się na stole, upieczonego, lecz żyjącego indyka, innym razem chłop drążący nożem oko cielaka, naga kobieta smagana do krwi parasolką, Żyd cuchnący czosnkiem, ciągnący swój dwukołowy wózek eleganckimi