pora spłaty. Patrzył w ulicę przechodzącą w drogę wśród zaśnieżonych pól, najdalej, jak mógł. Aż tam, gdzie stapia się z sinym horyzontem na wschodzie. Stamtąd przyjdą. Znał ich siłę, znał wielkie liczby, są jak ziarenka piasku, mają dwa imiona, pogarda i nieskończoność. Żyli w zawieszeniu. Niemcy, osłabieni, spuścili z tonu, zmalał terror. Po ostatniej październikowej bitwie koło Świniej Góry partyzanci przycichli. Pociągi z wielką literą V na lokomotywie pędziły nie niepokojone. Ożywił się drobny handel, pojawiła się żywność, nawet takie rarytasy, jak kawa i twarde sery. Wolnym krokiem zmęczonego człowieka powracał do domu. Odkłonił się komuś. Zauważył kudłatego pieska z mordą