Maciura był potężny, mógł sam ich zmasakrować, pewnie dlatego właśnie był tak spolegliwy. I tak dał się zapamiętać. Potem widziałem go może jeszcze raz na jakiejś imprezie, a później nagle okazało się że nie żyje. Poczułem się tak, jak siedem lat wcześniej, gdy ktoś do mnie zadzwonił z informacją że zmarł na serce Olek, mój kumpel z liceum. I choć wcale nie byliśmy tak naprawdę kumplami, to przecież razem spędziliśmy cztery lata w szkole, wspólne wycieczki klasowe i pijaństwa, papierosy w kiblu, klasówki, wyskoki na przerwie do sklepu. Za wielkimi szybami okien naszej klasy nieodmiennie trwała jesień, drzewa paliły się złotymi