następne, i diagnoza - guz na piersi. Nie chciała wierzyć, powtórzyła badania. To samo, żadnych wątpliwości. <q>"Węzły chłonne ma pani jeszcze czyste, więc na szczęście to dopiero początek"</> - pocieszył ją lekarz. Zapewniał, że jak najszybsza amputacja piersi da szansę uniknięcia przerzutów.<br>Pani Barbara wiedziała dokładnie, czym jest nowotwór. Siostra jej matki zmarła na raka piersi pięć lat wcześniej. Tyle, że u ciotki guz został ujawniony bardzo późno i żadne starania nie pomogły. Dlatego 48-letnia Barbara T., kiedy minął pierwszy szok, uznała, że być może naprawdę będzie mogła mówić o szczęściu. Amputacja piersi jest wprawdzie tragedią dla kobiety, ale wybór między okaleczeniem