także powiernikiem moich<br>najtajniejszych strapień. Mógłbym nawet powiedzieć, że to Kruczek<br>wprowadził mnie w nie znany mi świat, w łąki, w krowy, w chłopaków na<br>pastwisku. Toteż nie traktowałem Kruczka jako psa. I nikt go tak u<br>dziadków nie traktował. Kruczek to był Kruczek, domownik, ktoś z<br>rodziny, przypisany do zmartwień, trosk, kłopotów, smutków, lęków, ale<br>także do tych nielicznych chwil radości, jakie czasami się zdarzały.<br>Podatny był zresztą na wszystkie nastroje i gdy tylko coś się<br>niedobrego zdarzyło, popadał od razu w osowiałość, nie wychodził z<br>budy, a na miskę z żarciem, którą mu przynosiłem, bo mnie przypadła ta<br>rola