Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
innego nowotwór na mojej podświadomości, zbrodnia mojej duszy, którą sam
unicestwiłem.
A co innego fantom, który z tego powstał i straszy.
Niech straszy.
Róbcie sobie z nim, co chcecie!...
I natychmiast wybrałem tę drugą rzecz, która - śmieszne to -
równocześnie przyszła mi na myśl, gdy spytał dociekliwym tonem: jakie
jeszcze mamy zmartwienia?
- Taką obstrukcję, Jaka mi się w życiu nie zdarzyła! - zawołałem
kwitując wszystkie te męczarnie, jakie przechodziłem od kilku dni, odkąd zacząłem
jeść na dobre.
Zeus ani drgnął, choć odniosłem wrażenie, że twarz mu stężała
srożejąc, ale może sprawił to kaprys światła, cień mknący od jego
kapłanki, która zerwała się na
innego nowotwór na mojej podświadomości, zbrodnia mojej duszy, którą sam <br>unicestwiłem.<br> A co innego fantom, który z tego powstał i straszy.<br> Niech straszy.<br> Róbcie sobie z nim, co chcecie!...<br> I natychmiast wybrałem tę drugą rzecz, która - śmieszne to -<br>równocześnie przyszła mi na myśl, gdy spytał dociekliwym tonem: jakie<br>jeszcze mamy zmartwienia?<br> - Taką obstrukcję, Jaka mi się w życiu nie zdarzyła! - zawołałem<br>kwitując wszystkie te męczarnie, jakie przechodziłem od kilku dni, odkąd zacząłem <br>jeść na dobre.<br> Zeus ani drgnął, choć odniosłem wrażenie, że twarz mu stężała<br>srożejąc, ale może sprawił to kaprys światła, cień mknący od jego<br>kapłanki, która zerwała się na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego