Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
krokach zawrócił jeszcze.
~ Myślę - rzekł szorstko, stojąc nad Kazimierzem - że zachowasz dla siebie jedynie, o czym tu gadaliśmy ze sobą, hę?
- Juści, rozumiem przecie... dzieckiem nie jestem! poczciwie uśmiechnął się Kazimierz.
Długo patrzył potem za oddalającą się postacią podchorążego.
Był prawie zakłopotany tym nagłym zerwaniem rozmowy. Można by rzec, niemal zmartwiony, bo ani się spodziewał takiej u Jarmuntowicza popędliwości... Ale bo, cóż to on mówił o tej rewolucji?... Każdemu wolno mieć swoje racje i swoje pomyślenie, jakie mu ta najlepiej przypada... Wiadomo, Jarmuntowicz podchorąży i szlachecki syn. - - Krewni raz do niego przyjechali, do obozu... znaczne jakieś, wielmożne państwo!... Jegomość okazały, siwiejący
krokach zawrócił jeszcze.<br>~ Myślę - rzekł szorstko, stojąc nad Kazimierzem - że zachowasz dla siebie jedynie, o czym tu gadaliśmy ze sobą, hę?<br>- Juści, rozumiem przecie... dzieckiem nie jestem! poczciwie uśmiechnął się Kazimierz.<br>Długo patrzył potem za oddalającą się postacią podchorążego.<br>Był prawie zakłopotany tym nagłym zerwaniem rozmowy. Można by rzec, niemal zmartwiony, bo ani się spodziewał takiej u Jarmuntowicza popędliwości... Ale bo, cóż to on mówił o tej rewolucji?... Każdemu wolno mieć swoje racje i swoje pomyślenie, jakie mu ta najlepiej przypada... Wiadomo, Jarmuntowicz podchorąży i szlachecki syn. - - Krewni raz do niego przyjechali, do obozu... znaczne jakieś, wielmożne państwo!... Jegomość okazały, siwiejący
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego