je od tężca, który nastąpić mógł natychmiast po skaleczeniu w kloacznej bryi.<br>- Nie skaleczyłeś się? - Kiedy potrząsnął głową, pochwaliła go czułym szeptem, zapominając całkiem, że sama jest skaleczona. Potem wlokła go krwawiąc ręce na lince przeciągniętej dla podtrzymania tam, gdzie prąd burzowca znosił osłabłych w tył.<br>Ale od chwili postoju zmogło ją ciemne zmęczenie. Zdawało się jej, że stąpa wciąż w miejscu, że ściany biegną wyprzedzając ją jak w złym śnie. Ciało zaczęło nienawidzić ciężaru zawieszonego u ramienia. Powoli, w bólu rozsadzającym czaszkę, opanowała ją myśl, że wlecze się za nią uczepiony kurczowo jej ramienia Dębowy. Czuła, że przez niego zginie