spuściłbym ci tęgie lanie!<br>Niestety, wciąż przebaczać muszę,<br>jako nam każesz, Chryste Panie!<br>Lecz surowości to nie przeczy -<br>znalazłem lek, co cię uleczy!<br>Ten lek to, bracie, ciężka praca,<br>która grzesznika wnet nawraca!<br>Gdy człek z wysiłku jest osłabły,<br>wnet zeń uchodzą wszystkie diabły<br>i nim go twardy sen nie zmoże,<br>wzdycha pobożnie: Boże! Boże!<br><br>Klasztor olbrzymią miał plantację.<br>Hernando więc na edukację<br>wyjechał tam owoce zbierać.<br>Lecz że straszliwy był niezdara,<br>gdy wlazł na drzewo, zleciał zaraz.<br>Posłano go więc do pakowni,<br>by z owocami skrzynki zbijał,<br>ale w Hernanda ręku młotek<br>stale się z celem swoim mijał.<br>Toteż po