czy zdołał "wyłudzić", że rozwieszone stanowiły piękny pokaz), później Potworowskiego. Zainteresował się Lebensteinem, Teresą Pągowską. Zachęcił Taranczewskiego do malarstwa ściennego. Był prawdziwym mecenasem sztuki w najlepszym tego słowa znaczeniu. Przede wszystkim - a ma ogół nie zajmują się tym dyrektorzy muzeów - z malarzami dyskutował, dyskutował bez końca, zachęcał, dodawał otuchy. Jego zmysł społeczny, stale rozbudzona inteligencja, ogromna wyobraźnia i wrażliwość artystyczna, szerokość zainteresowań i głębokie przejęcie, z jakim traktował sprawy, które uważał za ważne - te wszystkie cechy składały się na osobowość fascynującą. Fascynującą, lecz również - osobliwie dla ludzi ceniących hierarchię i porządek - denerwującą. Miał bowiem Kępiński, jak każdy żywy człowiek, swoje wady