Dubelt w dubelt!<br>FIRULET Nos!<br>SZARM Nos!<br>FIRULET Pas!<br>SZARM Pas!</> (Dr 237)<br>Jak widać, mowa, niesiona tylko rytmem, wykoleja się w jawny nonsens.<br>Ale i tu Gombrowicz odsłonił ciekawą możliwość. Myślałem nieraz, czy można z dziesiejszej polszczyzny wydestylować zdartą, sztampową, anonimową paplaninę, jaką z paryskiej ględy wycisnął Ionesco. Jak znaczyć - brakiem znaczenia, mówić - ułomnością mowy? Usiłowania Białoszewskiego za bardzo były chyba ezoteryczne jak na teatr. Pomysły zaś dramaturgów - nawet Mrożka - nieśmiałe jeszcze, ostrożne. Bo taka paplanina musi być popularna, wytarta, osłuchana, ćwierćinteligencka; nie zaś nacechowana środowiskowo, jak gwary lumpenproletariackie. Więc uznałem w końcu, że za mała jest różnica między polszczyzną