to znęcanie się nad nimi, że miał z nimi coraz ciężej, zamiast żeby, przeciwnie, - okiełznać je i obłaskawić. Ponieważ to jej beznadziejne zmaganie się z geniuszem Beethovena traktowałem w lekkomyślności swojej jako beznamiętne bez wahania uchyliłem drzwi, żeby zapytać siostrę, gdzie może być jej brat. Zaledwie jednak zdołałem otworzyć usta, znad klawiatury spiorunowały mnie oczy, jak dwie czarne złe gwiazdy, które za chwilę a na mnie spadną. Oczy jak dwa pioruny wściekłości ugodziły intruza, który się ośmielił zakłócić chwilę intymności artystki. Ba, nie tylko zakłócić. Przyłapał ją na gorącym uczynku obcowania sam na sam ze Sztuką w chwili całkowitego obnażenia się