Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
się do cerowania dziurawej skarpetki. Zygmunt podniósł się na łóżku.
- Dręczą cię zjawy dawnych zbrodni, Dziadzia?
- Żebym ja cię nie podręczył, nie wtykaj nosa do cudzych spraw!
Zygmunt obrócił się na drugi bok, ziewnął i powiedział jeszcze:
- Dziękuj Bogu, że nie bliźniaki, jeden to tak miał.
- Zdarza się - dorzucił Józef znad książki.
Lucjan przywołał Dziadzię, gdy ten usiadł obok łóżka, zapytał:
- Kto była ta kobieta?
- Słyszałeś... mam kłopot, jak się ma pecha, to już w każdym przypadku, żal mi jej, ale jakże mam pomóc?
- Przecież ciotka daje ci na utrzymanie tego dziecka.
- Daje... no, daje, ale przecież sam muszę z czegoś
się do cerowania dziurawej skarpetki. Zygmunt podniósł się na łóżku.<br>- Dręczą cię zjawy dawnych zbrodni, Dziadzia?<br>- Żebym ja cię nie podręczył, nie wtykaj nosa do cudzych spraw!<br>Zygmunt obrócił się na drugi bok, ziewnął i powiedział jeszcze:<br>- Dziękuj Bogu, że nie bliźniaki, jeden to tak miał.<br>- Zdarza się - dorzucił Józef znad książki.<br>Lucjan przywołał Dziadzię, gdy ten usiadł obok łóżka, zapytał:<br>- Kto była ta kobieta?<br>- Słyszałeś... mam kłopot, jak się ma pecha, to już w każdym przypadku, żal mi jej, ale jakże mam pomóc?<br>- Przecież ciotka daje ci na utrzymanie tego dziecka.<br>- Daje... no, daje, ale przecież sam muszę z czegoś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego