bardziej marzyła, jaka by to była przyjemność, gdyby ją one uwielbiały, lubiły, podziwiały. Bo uwielbienia i podziwu łaknie się najczęściej w okresach słabości i bezradności, gdy aż tego potrzeba, by poczuć, że się istnieje.<br>Więc śniąc wyobrażała sobie, że w ciągu krótkiego czasu wyprzedzi w umiejętnościach pani domu wszystkie okoliczne znajome, a wówczas pokaże im, jak się trzeba do tych rzeczy odnosić. O, nie będzie się tak krępująco chwaliła, jak pani Hipolitowa z Turobina. Nie, u niej dobre rzeczy będą się zachwalały dyskretnie, same przez się. Wszyscy będą o nich mówili - prócz niej. Ona zaś będzie prowadzić dom otwarty, nie po