Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
park, dworzec. Wiesław Rzeźnik, pracownia futer, zamajaczył za oknami niemożliwy szyld.
- To niby daleko od trasy przejazdu, ale snajperzy to mają, panie, teraz takie metody, że cholera wie. Co pan tam robił na tym dachu?
- Nie wiem, tak sobie wszedłem. Często tam kiedyś chodziłem latem w nocy z kimś... ze znajomymi.
- Może z tymi, co dzisiaj dali występ.
- Jaki występ?
- Niech pan sobie wyobrazi. Ludzie idą do roboty, a tych dwóch stoi na balkonie na czwartym piętrze i trzepią kapucyna.
- Co takiego?
- No, onanizują się. I to w dzień wizyty, publicznie. Za moich czasów już by się ich wsadziło na czterdzieści
park, dworzec. Wiesław Rzeźnik, pracownia futer, zamajaczył za oknami niemożliwy szyld.<br>- To niby daleko od trasy przejazdu, ale snajperzy to mają, panie, teraz takie metody, że cholera wie. Co pan tam robił na tym dachu?<br>- Nie wiem, tak sobie wszedłem. Często tam kiedyś chodziłem latem w nocy z kimś... ze znajomymi.<br>- Może z tymi, co dzisiaj dali występ.<br>- Jaki występ?<br>- Niech pan sobie wyobrazi. Ludzie idą do roboty, a tych dwóch stoi na balkonie na czwartym piętrze i trzepią kapucyna.<br>- Co takiego?<br>- No, onanizują się. I to w dzień wizyty, publicznie. Za moich czasów już by się ich wsadziło na czterdzieści
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego