i szkoła, która nie zaszczepiła w niej żadnej chęci do innego życia.<br>Dziewczyna nie miała nawet notesu z telefonami i adresami przyjaciół. Numery zapisywała na luźnych karteluszkach, co ciekawe, żaden z jej znajomych nie miał nazwiska: tylko same imiona (niektóre, powtarzające się, z przydomkiem), jakby tylko imię lub ksywa było znakiem rozpoznawczym i identyfikacyjnym człowieka.<br>Podkomisarz znalazł wreszcie to, czego szukał: kilka numerów telefonów, a przy nich imiona mężczyzn. Jeden numer był do Jacka, być może tego samego, o którym opowiadała młoda ekspedientka i przyjaciółka Marzeny w supersamie. Pierwsza cyfra wskazywała, że to miejsce (owa hurtownia albo mieszkanie) znajdowało się na peryferiach