Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
nacechowane były rzeczowością, po każdej inżynier błyskał reklamowym uśmiechem; zakończenie audycji wypadło nader godnie, Wiator powiedział "największą satysfakcją jest dla mnie zadowolenie, jakie odczuwam wiedząc, że dobrze wykonuję swoją robotę", na tle znieruchomiałego Henia (zbliżenie) nadano dziarski fragment z uwertury do Wiktorii i jej huzara. Przekręciłem gałkę telewizora i stwierdziłem "znakomicie, Heniu, wypadłeś... Ale jak do tego doszło?... Nic nie pisałeś, a ja nie mogłem przyjechać", "awaria - na to mi inżynier - jak załatwiłem się z awarią, to przyjechał dziennikarz, potem mówili o tym w radio, no i zaprosili mnie do telewizji", "kiedy przyjechałeś?", "dziś rano", "z Basią?", "nie... mówiąc nawiasem, to
nacechowane były rzeczowością, po każdej inżynier błyskał reklamowym uśmiechem; zakończenie audycji wypadło nader godnie, Wiator powiedział "największą satysfakcją jest dla mnie zadowolenie, jakie odczuwam wiedząc, że dobrze wykonuję swoją robotę", na tle znieruchomiałego Henia (zbliżenie) nadano dziarski fragment z uwertury do Wiktorii i jej huzara. Przekręciłem gałkę telewizora i stwierdziłem "znakomicie, Heniu, wypadłeś... Ale jak do tego doszło?... Nic nie pisałeś, a ja nie mogłem przyjechać", "awaria - na to mi inżynier - jak załatwiłem się z awarią, to przyjechał dziennikarz, potem mówili o tym w radio, no i zaprosili mnie do telewizji", "kiedy przyjechałeś?", "dziś rano", "z Basią?", "nie... mówiąc nawiasem, to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego