Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Literatura Ludowa
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1957
godziny później był obiad. Na stole pojawiły się półmiski z sałatą, braciszkowie roznosili bernardyńskie kurczęta. Prałat Piekosiński, siedzący na pierwszym miejscu, wziął kurczę, po czym nałożył sobie górę sałaty. Sandałowski, który jako kaznodzieja miał również miejsce wysokie, nabrał właśnie kurczaka na talerz, gdy prałat posunął ku niemu sałatę. "Bierz pan, znakomita." Młody ksiądz podziękował z uśmiechem, ale półmisek odsunął i sięgając po kawałek chleba, zrewanżował się uwagą: "Homines panem edunt, caetera animalia gramina". Brzuchy w sutannach i habitach poczęły się trząść ze śmiechu, prałat spurpurowiał, ale po chwili roześmiał się również i przysunął sobie półmisek z sałatą.
Anegdota niewątpliwie autentyczna, mogłaby
godziny później był obiad. Na stole pojawiły się półmiski z sałatą, braciszkowie roznosili bernardyńskie kurczęta. Prałat Piekosiński, siedzący na pierwszym miejscu, wziął kurczę, po czym nałożył sobie górę sałaty. Sandałowski, który jako &lt;page nr=7&gt; kaznodzieja miał również miejsce wysokie, nabrał właśnie kurczaka na talerz, gdy prałat posunął ku niemu sałatę. "Bierz pan, znakomita." Młody ksiądz podziękował z uśmiechem, ale półmisek odsunął i sięgając po kawałek chleba, zrewanżował się uwagą: "Homines panem edunt, caetera animalia gramina". Brzuchy w sutannach i habitach poczęły się trząść ze śmiechu, prałat spurpurowiał, ale po chwili roześmiał się również i przysunął sobie półmisek z sałatą.<br>Anegdota niewątpliwie autentyczna, mogłaby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego