godziny później był obiad. Na stole pojawiły się półmiski z sałatą, braciszkowie roznosili bernardyńskie kurczęta. Prałat Piekosiński, siedzący na pierwszym miejscu, wziął kurczę, po czym nałożył sobie górę sałaty. Sandałowski, który jako <page nr=7> kaznodzieja miał również miejsce wysokie, nabrał właśnie kurczaka na talerz, gdy prałat posunął ku niemu sałatę. "Bierz pan, znakomita." Młody ksiądz podziękował z uśmiechem, ale półmisek odsunął i sięgając po kawałek chleba, zrewanżował się uwagą: "Homines panem edunt, caetera animalia gramina". Brzuchy w sutannach i habitach poczęły się trząść ze śmiechu, prałat spurpurowiał, ale po chwili roześmiał się również i przysunął sobie półmisek z sałatą.<br>Anegdota niewątpliwie autentyczna, mogłaby