pani Kasprowiczowej, wyprawiono im huczne, na ile to tylko było możliwe w chudych powojennych czasach, wesele. Przygrywała na nim kapela, w skład której wchodzili zawsze zaprzyjaźnieni z tym domem górale. Zakrapiano je, jak się zbyt jednak późno okazało, mocno "chrzczonym" bimbrem.<br>Tych młodych przedwojennych pisarzy onieśmielały z kolei wizyty takich znakomitości jak Gombrowicz czy malarz Niesiołowski. Przychodzili również anonimowi wielbiciele Kasprowicza, którzy chcieli zobaczyć, jak żył. Ten pochód odwiedzających Harendę powiększył się po wydaniu Dzienników Marii Kasprowiczowej. Główny napór na dom przypuściły panie, które może nie tyle były ciekawe pamiątek po Kasprowiczu, ile samej autorki Dziennika, a ona przyjmowała wszystkich serdecznie