się znów reprezentacją łataną z najróżniejszych skrawków polskości, trochę takiej, jaka jest, trochę takiej, jaką chciałbym, żeby była, odgrywam im fantazję na polskie tematy złożoną z melodii różnych faz historii, różnych stronnictw politycznych i różnych przekonań, a wszystko pod batutą propagandy. Robię to często bez serca, tylko tak, bo muszę, zniewolony przez nich rolą reprezentanta. I znowu rzucam się czasem, by odnaleźć w sobie coś, co jest prawdziwie polskie, coś, co jest polskie dlatego, że jest moje, a nie nakazane cudzymi wyobrażeniami, coś, co nigdy dotychczas nie było uważane za polskie, ale polskim staje się przez to, że rodzi się we