przeszłością, albo przyszłością. Teraz przeżywa się poprzez tamte dwa czasy. Bywają jednak momenty, gdy jest tylko to, co jest - chwile tak krótkie, że nie dające się wyrazić żadną jednostką, a jednak wspaniałe, bo pełne. Jedynie poczucie zupełnej pełności pozwala na uchwycenie tego teraz. Ale w takich chwilach czas w ogóle znika, nie ma go. I może właśnie ta bezczasowość, to zupełne oderwanie się od matematycznego charakteru czasu, wypełnia nas obydwoje czymś zupełnie nieokreślonym, czymś bardzo bardzo bogatym.<br>Setki metrów uciekają w tył, wskazówki zegarka suną naprzód, a ja jestem pomimo to w miejscu. Oczy błądzą po ścierniskach, po łąkach, po kępach