w obie strony jeszcze cztery meldunki, ale piąty przybył już tak zniekształcony, że tylko można się było domyślić jego treści: mózg elektronowy "Cyklopa" donosił o pomyślnym posuwaniu się naprzód.<br>Zgodnie z ustalonym planem Horpach wysłał wtedy z "Niezwyciężonego" sondę latającą, zaopatrzoną w przekaźnik telewizyjny. Sonda, wznosząc się stromo w niebo, znikła w ciągu sekund. Do centrali jęły za to napływać jej sygnały - zarazem ukazał się, widziany z wysokości mili, malowniczy krajobraz, pełen poszarpanych skał, pokrytych połaciami rdzawych i czarnych gąszczy. Po minucie bez trudu zauważyli w dole "Cyklopa", który sunął dnem wielkiego wąwozu, błyszcząc jak stalowa pięść. Horpach, Rohan i kierownicy