wiedzą, że mogą, że potrafią je drukować i kolportować. Te środki techniczne są w ich zasięgu. Oraz, co najważniejsze, muszą pokonać wpojone przez pokolenia przekonanie, że podziemie to rzecz zbrodnicza, że tajne drukowanie jest zdradą państwa, więc "w gruncie rzeczy" KGB ma rację, gdy "zdrajców" łapie. Znam na tyle wewnętrzną zonę imperium, by uważać, że uczony profesor psychiatra z Instytutu Serbskiego, podający jako diagnozę choroby dysydenta "schizofrenia bezobjawowa" - mógł w to wierzyć. Otóż - nasza i Rosjan nadzieja głównie w tym, by choć ułamek procentu mieszkańców wewnętrznej zony pokonał barierę obrzydzenia czy niechęci do "podziemia", do "zdrady państwa", czyli w naszym języku