co ja siałam...<br>- Na litość boską! - jęknęłam. - Alicja, opanuj sklerozę! Powiedziałaś, tuż przed wizytą tego potwora, że będziesz musiała coś zrobić! Co?!<br>- Co? - zdziwiła się Alicja. - A, rzeczywiście. O, cholera... Będę musiała zrobić kolację.<br>- Dla kogo? - spytałam ponuro, wiedząc, że niewątpliwie musi to być coś oficjalnego.<br>- Dla Herberta i jego żony. Oni się już od dawna wpraszali na kolację po polsku. Myślałam, że mi się uda zaprosić ich nieco później, ale okazuje się, że Herberta trzeba zatrudnić przy tej sprawie spadku po ciotce. Nie mogę do niego zadzwonić inaczej, jak tylko z zaproszeniem na kolację. Dopiero potem mogę wszystko inne.<br>Pozbierałam