Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
wyszedł pan jesienią złotą w pole ogromne, po widnokres drewnianą sochą zaorane.
A za tym polem stał bór jesienny i jak żubr raniony oszczepem krwawił.
Nad borem siwy sokół krążył, a nad sokołem kołowało, przerzucając się ze skrzydła na skrzydło, jesienne niebo, białe jak mleko, patrzące na wszystko zaciągniętą bielmem źrenicą słońca.
Przeszedł pan pole, przeszedł bór i wyszedł nad wodę ogromną, która w brzegach piaszczystych kołysała się jak kolebka pradawna.
Spojrzał pan na wodę upierzoną, usianą gęsto przez ptactwo rozmaite, iż zdawało się, że lada chwila poderwie się do lotu.
Z łabędzi pływających po niej, z cyranek, cyraneczek, krzyżówek, łysek
wyszedł pan jesienią złotą w pole ogromne, po widnokres drewnianą sochą zaorane.<br> A za tym polem stał bór jesienny i jak żubr raniony oszczepem krwawił.<br> Nad borem siwy sokół krążył, a nad sokołem kołowało, przerzucając się ze skrzydła na skrzydło, jesienne niebo, białe jak mleko, patrzące na wszystko zaciągniętą bielmem źrenicą słońca.<br> Przeszedł pan pole, przeszedł bór i wyszedł nad wodę ogromną, która w brzegach piaszczystych kołysała się jak kolebka pradawna.<br> Spojrzał pan na wodę upierzoną, usianą gęsto przez ptactwo rozmaite, iż zdawało się, że lada chwila poderwie się do lotu.<br> Z łabędzi pływających po niej, z cyranek, cyraneczek, krzyżówek, łysek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego