Jak naprzeciw lasu<br>Zbawczego - daniel, z parującą sierścią;<br>Zbieg obleczony w odór i zmęczenie;<br>Zwierzę w ucieczce z góry przesądzonej...<br>Czy ci udzielą cienie swoich liści,<br>Oni - rosnący pokoleń słojami?<br><br>Sam - im naprzeciw. Masz dwie dłonie. Papier<br>Wygotowany w mechanicznych kotłach,<br>W których kotłował kij grabarza książek;<br>Papier i pióro - źrenice i wargi,<br>Wszystko to z wody, piołunu i octu,<br>Wszystko to z lasu dawno zbutwiałego,<br><br>Sam - im naprzeciw. Czaisz się. Poważasz<br>Na gest ptasznika, który przybył wiosną<br>Do szkolnej sali, ruchomej od słońca,<br>Zdumionych oczu, bzu woni zza okna;<br>A ty się ważysz, rozchylasz zasłony,<br>W których usnęło skrzydło nietoperza